"Poza najdalej wysuniętym bastionem zmęczenia i bólu odkryjemy pokłady mocy i ukojenia, o jakie siebie samych nie podejrzewaliśmy; źródła obfite i nienapoczęte, ponieważ nigdyśmy wcześniej się do nich nie przebili" (William James/Scott Jurek)

18.02.2014

Chudy Wawrzyniec - official countdown

Ojojoj! Na horyzoncie widzę już szczyty Beskidu Żywieckiego spowite sierpniowym słońcem :)

Zanim napiszę coś konstruktywnego, najpierw trochę emocji:

/Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeest!!! WYLOSOWANY!!! Na Chudego Wawrzyńca zgłosiły się          w sumie 843 osoby, spośród których wylosowano 700. Jestem w tym szczęśliwym gronie :D


Gratuluję wszystkim, którzy znaleźli się na liście, a osobom z listy rezerwowej życzę szczęścia         w kolejnych rozdaniach (jest jeszcze szansa).
Teraz nie ma lipy - czas rozkręcić treningi i NAPIERAĆ!!!!!
Yeah!!/

To tyle radosnej twórczości, ale co z tego wynika? Ano wynika, że do trzech razy sztuka. Z różnych względów nie udało się wystartować w pierwszej i drugiej edycji imprezy (a chęć była ogromna),      a teraz okazuje się, że w końcu stanę na starcie Chudego. Czeka mnie trochę ponad 50 km biegu górskiego pełnego soczystych podbiegów i zbiegów.



W związku z tym mogę oficjalnie rozpocząć odliczanie :) Start 9. sierpnia o 4:00. Oprócz odliczania zaczynam treningową harówkę, bo nie ma co ukrywać - bez solidnej pracy wymęczę się na trasie jak koń w westernie. Zapał, motywacja i plan są. Czas na realizację. Rozpoczynam operację "Chudy" i jak każdy dobry agent będę regularnie dostarczał raporty z realizacji założeń taktyczno - bojowych.




11.02.2014

Wilcze Gronie vol. 2 czyli Beskid Żywiecki wiosennie

Kilka dni temu startowałem w drugiej edycji biegu Wilcze Gronie. Start uważam za bardzo udany, szczególnie jeśli chodzi o osiągnięty czas. Zeszłoroczne 2:46:01, zmieniło się w 1:48:23 :), co bardzo mnie cieszy.
Jest to dla mnie dowód, że zmiana podejścia do treningów jest skuteczna i przekłada się na konkretne efekty. Co więcej, uzyskany wynik mocno motywuje mnie do dalszych treningów i zwiastuje świetlaną przyszłość - szczególnie, jeśli chodzi o start w Chudym Wawrzyńcu. Oczywiście jest jeszcze przede mną wiele pracy, co nie zmienia faktu, że z pozytywnym nastawieniem lepiej się ta praca zapowiada.

Dodatkową satysfakcją jest to, że moja relacja z biegu została zauważona przez Magazyn "Bieganie" i umieszczona na ich oficjalnej stronie internetowej. Zapraszam do lektury tu.



8.01.2014

Suplement

W ramach uzupełnienia poprzedniego wpisu pojawiło się w mojej głowie jeszcze kilka myśli, którymi chciałbym się z Wami podzielić.
Może będą dla kogoś z Was inspiracją, może pomogą zrobić kolejny krok, a może pozwolą (podobnie jak mi) spojrzeć z boku na siebie, otaczający świat, na swoją obecną sytuację i stawić czoło wszystkim przeszkodom, by odważnie ruszyć do walki...

Szukając inspiracji do treningów trafiłem w zeszłym roku na książkę "Obóz treningowy" autorstwa Jon'a Gordon'a.
Na pierwszy rzut oka nie ma ona nic wspólnego z bieganiem - głównym bohaterem jest zawodnik drużyny futbolu amerykańskiego (Więcej treści nie zdradzę, ale książkę polecam!)
Jednak zawarte w niej rady i cała opisana historia mogą znaleźć odniesienia w bieganiu i wielu innych dziedzinach życia.
Szczególnie zapadły mi w pamięć dwa tematy. Pierwszy zawarty jest w 20 rozdziale książki: "Dwanaście sposobów na wzmocnienie hartu ducha". Nie będę przytaczał wszystkich, ale jeden szczególnie wart jest zatrzymania:

"Gdy ponosisz porażkę, spróbuj się coś z niej nauczyć, 
a następnie przypomnij sobie chwilę sukcesu"

Te słowa mocno mi pomogły i staram się nie zapominać o tej zasadzie. Polecam, bo warto!
Naprawdę - kiedy jest źle, nie ma co drążyć sprawy, tylko wyciągnąć wnioski i odwołując się do nawet najmniejszych sukcesów w jakiejkolwiek dziedzinie życia - cieszyć się tymi chwilami, pielęgnować je w sobie i z nich czerpać siły do walki!

I druga sprawa, która też wpisuje się w temat noworocznych postanowień.
Często sam łapię się na tym, że oglądając się na innych, gonię za wyimaginowanymi sukcesami albo zastanawiam się, czemu inni odnoszą sukcesy (czemu im coś "wychodzi") a ja nie. Jak pisałem w poprzednim poście, zamierzam skończyć z takim myśleniem, jednocześnie pamiętając, że sukces (w jakiejkolwiek dziedzinie) odnoszą najlepsi.
Więc jeśli CHCESZ (ja także)  być najlepszym biegaczem, siłaczem, pracownikiem, mężem, tatą (możesz tu wstawić każde inne słowo, rolę, stanowisko itp.) to pamiętaj, że:

 1. Najlepsi wiedzą, czego chcą.
 2. Najlepszym bardziej zależy.
 3. Najlepsi zawsze starają się być coraz lepsi.
 4. Najlepsi robią zwykłe rzeczy lepiej niż inni.
 5. Najlepsi skupiają się na konkretach.
 6. Najlepsi mają większą siłę psychiczną.
 7. Najlepsi przezwyciężają swój strach.
 8. Najlepsi wykorzystują nadarzającą się okazję.
 9. Najlepsi odwołują się do siły większej niż oni sami.
10. Najlepsi zostawiają po sobie ślad.
11. Najlepsi sprawiają, że ludzie wokół nich zmieniają się na lepsze.
 /Jon Gordon, "Obóz treningowy", MT Biznes 2012, s. 149/

A więc...

Do boju, NAJLEPSI!!!


4.01.2014

Bilans zysków i strat

Kilka dni 2014 roku już za nami. Nowy rok nabiera realnych kształtów i staje się faktem, a stary - 2013 na dobre odszedł w przeszłość.
Dookoła podsumowania, bilanse i plany na przyszłość. Szczerze mówiąc, broniłem się przed ślepym pędem za tłumem i robieniem szumnych przemyśleń o tym, co było i co będzie. Ale może jednak warto spojrzeć z boku i z dystansem na miniony rok i wyartykułować plany na obecny?
OK. Niech będzie.

Zeszły rok nie był dla mnie łatwy. Nie tylko biegowo. I ta "niełatwość" właśnie na bieganiu się odbiła. Przekonałem się, że nie zawsze bieganie jest lekiem na całe zło. Czasem bywa tak, że człowiek nie znajduje już radości nawet w tym, co jest jego pasją...
W związku z tym, nie wyszły starty, o których myślałem i na które liczyłem. Przede wszystkim wypadła Krynica z Biegiem Siedmiu Dolin. Nie było też półmaratonu i maratonu.
Także jeśli chodzi o blog i FB, to aktywność raczej marna.

Ale.. ostatecznie jednak rok zakończył się dobrze i wiem, że teraz będzie już tylko lepiej. A skoro jest pozytywny akcent, to słów kilka o tym, co biegowo się udało.
Bardzo cieszę się ze startu w Wilczych Groniach, Biegu Wygasłych Wulkanów i rozpoczęcia startów w GP Poznania w biegach przełajowych. Cieszy mnie też rowerowa aktywność i właściwie całkowita zamiania komunikacji miejskiej na dwa koła :) (również zimą).
Wilcze Gronia to pierwsze biegowe zmagania ze śniegiem i górami. Wynik nie zachwyca, ale fajna impreza, nowe znajomości i doświadczenia. "Wulkany" - świetna ekipa z pracy i super zabawa, a przy okazji bieganie z przeszkodami i błotem w tle. A co do GP - pierwszy start na początku listopada, drugi pod koniec i czas poprawiony. Poza tym zrodził się nowy cel, przyszła motywacja, kolejne znajomości i duża radość (jeszcze trochę o tym będzie).
Na plus zaliczam też pomysł Akademii Biegacza Amatora - ABA (mam pomysły na kolejne artykuły, ale muszę to poukładać i skrystalizować). No i najważniejsze - bardzo cieszy mnie odkryta na nowo radość z biegania, odnaleziona motywacja i poczucie ogólnego dobrostanu!!! :)

Reasumując - nic z tego, co było nie odejmę, nic też nie dodam. 2013 rok przeszedł do historii, opuszczam nad nim zasłonę i zamykam ten rozdział życia na dobre.

A co w takim razie w 2014?
Bardzo proszę: jest kilka pomysłów i planów, które nieustannie jak burza przetaczają się po mojej głowie, więc w sposób mniej lub bardziej uporządkowany je przedstawiam:

1. Robić swoje. Tzn. spokojnie i konsekwentnie realizować swój plan treningowy, a co za tym idzie...
2. Nie oglądać się na innych, nie porównywać. To krótka droga do frustracji lub niepotrzebnej dumy. Zawsze będzie ktoś lepszy i ktoś gorszy (tak już w życiu jest).
3. Skupić się na jakości, a nie na ilości i długości (bez skojarzeń proszę;)) treningów. Inaczej mówiąc - jeśli w planie jest siła, to skupić się maksymalnie na tej jednostce treningowej i zrobić trening na maksa. Tak samo z szybkością. A jak ma być easy run, to easy, a nie naparzanie przez zajechanie :)
4. Kontynuować i rozwijać trening ogólny (poza biegowy, m.in. siłowy).
5. Nie zapominać o rozciąganiu.
6. Stosować metodę małych kroków lub jak kto woli "po nitce, do kłębka" czyli obierać mniejsze cele i z ich realizacji czerpać motywację do dalszych treningów i startów.
7. Zrealizować plany rozwoju ABA.
8. Zwiększyć (także jakościowo polepszyć) aktywność na blogu i FB; regularnie uzupełniać dane na dailymile.com.
9. Cieszyć się tym, co jest i co udało się osiągnąć.
10. Nie chcieć na siłę startować we wszystkich biegach, w jakich biorą udział znajomi (patrz pkt. 2).
11. Ukończyć GP Poznania i zbliżyć się do czasu 20 min.
12. Ukończyć Wilcze Gronia i nie grzać tyłów listy wyników.
13. Ukończyć Chudego Wawrzyńca (+50) - nie być ostatnim i zejść poniżej 10 h.
14. Przebiec co najmniej 1000 km w roku (choć wiem, że jak będę konsekwentny w treningach, to na pewno będzie więcej).
15. Trzymać dobre nawyki żywieniowe - nie jeść po 18.00, a słodycze pałaszować raz w tygodniu.

I jeszcze: nie marudzić, więcej się uśmiechać, cieszyć się z małych rzeczy, napierać i...
... ZAWSZE WALCZYĆ DO KOŃCA!!!

Na dziś tyle. Ufff. Udało się dobrnąć do końca. Mam nadzieję, że Wam też.
Wrócimy do tego posta za rok :)