Dziś przygotowywaliśmy razem podwieczorek i przypomniały mi się takie smaki z dzieciństwa. Pewnie dlatego, że coś, co przygotowało się samemu od początku do końca, smakuje 100 razy lepiej niż kupne :) Wiesz, co jesz!
Ale od początku - co było na podwieczorek? W roli głównej chałka. Do tego masło i domowy dżem z czarnej porzeczki (autorstwa mojej Mamy) i kakao. Mniam.
Przygotowanie chałki zostało podzielone na etapy. Ciasto przygotowała moja Żona, pozostawiając Dzieciaczkom i mnie wykończenie. Radość Jaśka przy malowaniu ciasta jajkiem z mlekiem i Hani posypującej chałkę kruszonką - bezcenne. Mi pozostało przełożenie ciasta do piekarnika.
A po około 40 minutach ... podwieczorek wylądował na stole a później w naszych brzuchach :)
Po co o tym piszę? Bo tak sobie pomyślałem, że fajnie czasem zrobić coś razem w kuchni, pokazać dzieciom, że to, co jemy nie bierze się ze sklepowej półki, ale jest czyimś "Dziełem" - nawet jeśli brzmi to patetycznie. Poza tym, takie samodzielnie zrobione jedzonko naprawdę lepiej smakuje :) Przy okazji można uczyć dzieci cierpliwości (przecież taka chałka musi się upiec, a wcześniej ciasto musi wyrosnąć).
To takie może nie do końca poukładane kuchenne przemyślenia. Ale czy zawsze myśli muszą być "uczesane"?
A na koniec nasze wspólne dzieło:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz