Jak czuje się człowiek, który za kilkanaście godzin ma przebiec na własne życzenie 44 km po lesie i wzniesieniach; i jeszcze nie dostanie za to medalu?
Świetnie :) To jest właśnie esencja biegania. Spokojnie, lekko, płynnie, a szybko przyjdzie samo.
Jutro robimy z Maćkiem pierwszy test przed Rzeźnikiem.
Sprzęt gotowy, nogi, głowa i serce też.
Pobudka jutro o 4.30, spotkanie 5.40, start 6.00.
Odezwę się po biegu...
P.S. Czy ja jestem jeszcze normalny? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz