"Poza najdalej wysuniętym bastionem zmęczenia i bólu odkryjemy pokłady mocy i ukojenia, o jakie siebie samych nie podejrzewaliśmy; źródła obfite i nienapoczęte, ponieważ nigdyśmy wcześniej się do nich nie przebili" (William James/Scott Jurek)

6.03.2013

Bez tematu

Miało być o czymś innym, ale w świetle informacji dochodzących z wyprawy na Broad Peack...



Nie znam osobiście żadnego z członków wyprawy, nie ma też żadnego doświadczenia we wspinaczce wysokogórskiej, jednak gdzieś przez skórę czuję łączność z tymi Ludźmi i śledzę doniesienia z wyprawy.

Wczoraj czułem ogromną radość i dumę z powodu ich sukcesu, dziś jakoś tak smutno. Najbardziej chyba dotyka mnie to, że znów w obliczu ludzkiego dramatu media próbują odgrywać rolę ekspertów i mimo braku pewności co do losu zagubionych, już wiedzą, co się stało...

Sytuacja na pewno jest trudna, ale wierzę, że nadzieja umiera ostatnia. I to nie jest jakiś oklepany frazes. Wierzę, że nie wszystko stracone. Przypomina mi się film "Czekając na Joe". Film oparty na faktach. Tam też wszystko wydawało się przesądzone i tragiczne, a jednak zakończyło się szczęśliwie.

Życzę obu zaginionym, by odnaleźli drogę do domu. Jak wspomniałem, nie znam żadnego z nich, jednak regularnie śledzę blog Tomka Kowalskiego i pozostaję pod wrażeniem jego osiągnięć. Z każdego wpisu przebija optymizm, siła, determinacja, radość, entuzjazm młodości.
O wyprawie na Broad Pick napisał tutaj

Powodzenia Panowie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz